wtorek, 29 lipca 2014

Doll Song tom 1 - Lee Sun-young




Tytuł: Doll Song
Autor: Lee Sun-young
Tom: 1
Wydawnictwo: Yumegari
Liczba stron: 212 (w tym 6 kolorowych)
Ocena: 6/6






O pierwszym tomie „Doll Song” można powiedzieć naprawdę wiele i jednocześnie jesteśmy w stanie zamknąć swoją wypowiedź w jednym tylko słowie: perfekcyjna. Tym, co przede wszystkim rzuca się w oczy jest motyw piękna, który stanowi esencję tego tytułu. Jeśli dodamy do niego mroczną historię, zaborczą miłość oraz „demoniczny” folklor otrzymamy coś wspaniałego, wyjątkowego i jedynego w swoim rodzaju.

Lee Woo-hee jest jak delikatny ptaszek trzymany w złotek klatce i wypuszczany z niej wyłącznie na krótkie chwile. Jej uroda zachwyca, zaś prostolinijność i dobre serce zjednują jej sympatię mieszkańców miasta. W nieumyślnie zastawione sidła uroku tej młodej kobiety wpada nawet młodziutka egzorcystka, która w zamian za pomoc i życzliwość, pragnie uchylić przed Lee Woo-hee zasłony przyszłości – panienka musi strzec się, bowiem mężczyzny w czerni, a tak się składa, że ten właśnie przybył do miasta. Niestety okazuje się także, że dziewczyna nieświadomie kryje w sobie niesamowitą choć przerażającą tajemnicę związaną z jej „stanem zdrowia”, który uniemożliwia jej nazbyt częste opuszczanie rodzinnego domu. Teraz jednak nadszedł czas by sekret wyszła na jaw, a wraz z nim cały mrok otaczającego piękną Lee Woo-hee świata.

Czym tak naprawdę jest piękno, które stało się obsesją współczesności? Kto wyznacza jego granice, ustala zasady estetyczne i dlaczego ludzie ślepo podążają za wizjami innych? Piękno jest pojęciem względnym, zabawą bogów, którzy upuszczają niewielki kawałek mięsa przed głodnymi zwierzętami, zaś te rzucają się w wir walki i ryzykują życiem w starciu o drobinę, która nie zaspokoi ich głodu. A tymczasem w cieniu leży wystarczająco wiele mięsa tylko trochę gorszej jakości, które pozwoliłoby utrzymać przy życiu wszystkie te bestie. Tacy właśnie są ludzie. Szaleni, kiedy chodzi o piękno, o zaspokojenie estetycznych potrzeb. Kochają to co pieści ich wzrok, ochraniają to, pożądają do tego stopnia, że popadają w jeszcze większe szaleństwo. I ten właśnie stan dostrzegamy w „Doll Song”. Piękno, w którym zakochuje się sam jego twórca, ludzie za wszelką cenę pragnący je chronić, lalkarz oddający duszę i ciało w imię pogoni za ideałem. Oto historia, która ukazuje prawdziwie mroczną stronę tego, co kojarzy się z radością i jasnymi barwami.

W tym tytule, Lee Sun-young wykorzystuje bardzo interesujący motyw lalkarza i nadaje mu dwa skrajnie odmienne kształty. Z jednej strony wprowadza do swojej opowieści historię ducha śliwy, który posługując się swoim drewnem tworzy przepiękną lalkę. Dzieło tak zniewalające, że zdolne rozkochać w sobie nawet własnego twórcę. Lalka ta jest w pewnym sensie dziełem przypadku i magii, tak więc trudnym do doścignięcia ideałem. Z drugiej, autorka przedstawia człowieka do tego stopnia zapatrzonego w swoje rzemiosło, że ślepo dążącego do prześcignięcia idealnego piękna. Lalkarz odrzuca swoje dotychczasowe osiągnięcia na rzecz własnego szaleństwa i pragnienia. W jego przypadku chodzi więc o ideał przemyślany w każdym calu, tworzony ludzkimi rękoma. I tak, w chwili starcia tych dwóch lalkarzy widoczne gołym okiem stają się także inne różnice pomiędzy nimi, zaś bestialstwo przyjmuje różne oblicza.

Ogromnym plusem „Doll Song” jest fakt, iż wątek paranormalny jest tutaj bardzo silnie związany z folklorem. Już sama idea ducha drzewa, o którym czytamy na początku i którego historia naznacza silnie całą opowieść nadaje całości niezapomnianego czaru. Im dalej zagłębiamy się w lekturę, tym więcej odniesień do dawnych wierzeń możemy znaleźć. Zresztą, pesymistyczne i brutalne oblicze folkloru perfekcyjnie uwydatnia mrok wszechobecny w tym tytule. To dopiero pierwszy tom, ale już teraz bez trudu możemy dostrzec zmiennokształtność, nawiedzenie, duchy czy demony. Co więc czeka na czytelnika dalej, skoro kolejne tomy zapowiadają się równie interesująco i niepokojąco?

Gdybym miała porównać manhwę Lee Sun-young do jakiegoś innego tytułu na pewno wybrałabym „Seimaden”. Dlaczego? Ze względu na bardzo poważny paranormalny dramat romantyczny. Choć nie dostrzegamy tego jeszcze bezpośrednio w akcji pierwszego tomu, wiele świadczy o tym, że już niedługo będziemy mieć z nim do czynienia. Naturalnie, dramatyczne wydarzenia już teraz odciskają swoje piętno na głównej bohaterce, jednakże romantyczne uniesienia zostały zaledwie zapowiedziane, niczym echo unoszące się ponad pierwszym tomem. Jest więc na co czekać, gdyż serduszka czytelników na pewno zabiją szybciej i łezka zakręci się w oku. Oj, będzie się działo! To po prostu pewne!
Przyjrzyjcie się dokładnie obwolucie pierwszego tomu i powiedzcie jakie trzy słowa przychodzą Wam na myśl. W moim przypadku są to: „piękna”, „szczegółowa”, „delikatna” i tak też można określić wnętrze. Kreska Lee Sun-young to prawdziwy majstersztyk. Pewne, choć delikatne kontury postaci, tysiące szczegółów, wspaniałe oczy składające się z wielu drobnych „pociągnięć”. Inaczej mówiąc, jest to przepiękna kreska, która idealnie odpowiada tematyce tego arcydzieła. Jak już wspomniałam, „Doll Song” jest tytułem raczej mrocznym i należy przyznać, iż klimat ten doskonale oddaje przewaga czerni i szarości nad bielą. Efekt jest naprawdę imponujący. Pewien kontrast stanowią za to kolorowe strony na początku tomiku. Niezmiennie piękne, jednakże niezwykle barwne, o nasyconych, żywych kolorach. To one wprowadzają nas w całą tę historię, ukazują niektórych bohaterów w całej okazałości. Aż ma się ochotę wzdychać z zachwytu.

W tym kontekście, podsumowanie pierwszego tomu „Doll Song” nikogo nie może zaskoczyć. Ta manhwa to prawdziwe cudo! Jej piękno, mrok i głębia wzbudzają fascynację, sprawiają, że czekanie na kolejne tomy jest istną torturą. „Doll Song” po prostu zapiera dech w piersi! Sięgnijcie po pierwszą część a zakochacie się w niej tak samo jak ja. Nie mam co do tego wątpliwości.


sobota, 19 lipca 2014

News: Viva la Fifa i Exitus Letalis nowościami Kotori

W oczekiwaniu na nowe mangi, Wydawnictwo Kotori ogłosiło niedawno swoje dwie polskie nowości:

Viva la Fifa (autor: Agata „LLP” Sutkowska), Exitus Letalis (autor: Michalina KattLett Daszuta)




Tytuł: Viva la Fifa
Gatunek/tematyka: sport
Ilość tomów: planowanych 7 (w trakcie powstawania)
Szczegóły wydania: okładka miękka
Premiera tomu: 23 lipca 2014


Opis:
Jurek Kos ma piętnaście lat i jest Polakiem mieszkającym w Brazylii – to dwa powody za dużo, by czuć się nieswojo. W dodatku nowy zawodnik w drużynie, Zoran Mihajlović, postanawia pomóc Jurkowi zmotywować się do lepszej gry na pozycji bramkarza. Tylko jak przeżyć metody motywacyjne, polegające na kopaniu po twarzy…? *



Przedpłata: *KLIK*




Tytuł: Exitus Letalis
Gatunek/tematyka: tajemnica, przygoda, akcja, kryminał
Ilość tomów: planowanych 5 (w trakcie powstawania)
Szczegóły wydania: Format A5, 186 stron
Premiera tomu: 8-10 sierpnia 2014


Opis:
Czasy współczesne. Cierpiąca na narkolepsję Eva Monroe właśnie skończyła studia psychologiczne. Na zlecenie pewnej tajnej organizacji wyjeżdża do Norwegii. W ciągu roku musi odkryć tajemnicę mieszkańców rezydencji „Nilfheim”. Spotkanie z sześcioma mężczyznami, którzy przeżyli piekło II wojny światowej, jest dla niej wielkim zaskoczeniem. Spodziewała się ujrzeć starszych panów, ale to, co zobaczyła, przerosło jej wszelkie oczekiwania. Czy zdolność widzenia przeszłych zdarzeń pomoże Evie w rozwiązaniu tej niecodziennej zagadki? Czy niedoświadczona dziewczyna poradzi sobie z tak trudną misją?*



Przedpłata: *KLIK*



*Wszystkie szczegółowe dane pochodzą ze strony wydawnictwa

piątek, 18 lipca 2014

Anime: Shounen Hollywood odcinek 1



Tytuł: Shounen Hollywood
Podtytuł: Holly Stage for 49
Odcinek: 1
Producent: FUNimation EntertainmentL, Zexcs
Liczba odcinków: 13
Czas trwania: 23 min.
Ocena: 4+/6




Któż nie marzył chociaż raz o tym by zostać gwiazdą? Autografy, fani, luksus... Ot, sława! W naszym kraju w większości przypadków wiąże się to z byciem muzykiem bądź aktorem. Osobiście nazwałabym to raczej aktywną stroną show-biznesu, w porównaniu z tym, z czym mamy do czynienia w Shounen Hollywood. Albowiem to, co w Polsce raczej się nie sprawdziło, w Azji kwitnie w zastraszającym tempie. Chodzi mianowicie o bycie idolem – ni mniej, ni więcej. Ale nie uprzedzajmy faktów, rzućmy okiem na tę serię.

Teatr Hollywood Tokyo mieszczący się w dzielnicy Harajuku jest pozornie pusty i zapomniany, w rzeczywistości jednak w jego wnętrzu tworzy się nowa historia kultury popularnej. To właśnie tutaj spotyka się grupka pięciu nastolatków, którzy – w mniejszym bądź większym stopniu – pragną zostać idolami, na wzór legendarnej grupy Shounen Hollywood, która rozleciała się przed wieloma laty. Chłopcy pracują przy sprzątaniu teatru, ćwiczą taniec i swoje „role” idoli pod czujnym okiem zapalonego do pracy Kyouichiego Teshigahary oraz pojawiającego się od czasu do czasy dyrektora teatru i sponsora całego przedsięwzięcia. To on znalazł chłopców i zebrał wokół siebie, to do niego należy wymyślanie ćwiczeń, nierzadko idiotycznych, które mają pomóc młodym ludziom w przyszłej karierze. Oto co kryje się pod nazwą Shounen Hollywood.

littlecloudcuriosity.com

Biorąc na celownik postaci, zauważamy przede wszystkim, iż każdy z piątki naszych nastolatków jest inny po względem wyglądu, charakteru, oczekiwań, a więc wspólnie nadają się idealnie do roli idoli. Naszym głównym bohaterem jest Kakeru Kazami, siedemnastolatek, który nie ma pojęcia, co powinien robić w życiu. Kariera to dla niego zajęcie lepsze niż żadne na drodze do niewiadomego. Shun Maiyama, kolejny z chłopców, to raczej spokojny, prosty młody człowiek, który jest jak na razie niewiadomą. Dalej kolejny znak zapytania, czyli Daiki Tomii. Następnie, dziecięcy aktor, który całym sobą pragnie zostać idolem Kira Sakeki oraz pełny życia i chęci, chociaż niespecjalnie usatysfakcjonowany rolą idola, Shun Maiyama.

Ale kim właściwie jest „idol” w tej serii? Prawdę mówiąc, pierwszy odcinek kreuje go jako chłopca z piękną buzią i raczej delikatnym ciałem, ładnym głosem, talentem do tańca oraz rolą do odegrania. Bycie idolem jest rodzajem gry aktorskiej i właśnie tego piątka kandydatów na celebrytów musi się nauczyć, a pomaga im w tym dwójka wspomnianych już przeze mnie mentorów w postaci przesadnie optymistycznego nauczyciela zajmującego się przy okazji teatrem oraz ekscentrycznego właściciela.

littlecloudcuriosity.com

Już na pierwszy rzut oka widzimy, że seria będzie mieszanką humoru oraz poważnych tematów, z czego przy okazji pierwszego odcinka na prowadzenie wysuwa się ten pierwszy składnik. Nie znam się na azjatyckich idolach, więc nie wiem na ile prawdziwy może być ich obraz kreowany w anime, ale jedno jest pewne – humor tej serii tkwi w idiotyzmie. Wyobraźcie sobie pięciu nastolatków w wieku od 15 do 17 lat, którzy ze słodkimi uśmiechami i cukrowymi głosikami wygłaszają frazesy mające zaspokoić pragnienia bandy „fangirli” i dodatkowo pobudzić ich i tak nazbyt wybujałą wyobraźnię. Dla pogłębienia komizmu sceny, nasi idole podczas mówienia przybierają tak idiotyczne pozy, że nie sposób się nie zgodzić z opiami innych postaci – to jest skrajnie żenujące. Strach pomyśleć, co z tego wyjdzie!

Chwilowo o fabule nie można powiedzieć wiele więcej. Anime nie porywa, ale także nie zniechęca. Wszystko toczy się raczej spokojnie, humor przeplata się z pewnymi przemyśleniami. Historia wydaje się rzeczywista i prawdopodobna, chociaż na dłuższą metę pewnie nie ma szans taką pozostać. Osobiście jestem ciekawa jak rozwinie się ten tytuł i czy coś się zmieni, więc będę śledzić losy piątki przyszłych idoli. Może raczej obojętny początek zostanie później zastąpiony czymś naprawdę interesującym? Miejmy nadzieję.

littlecloudcuriosity.com

O sprawach technicznych słów kilka, czyli coś o czym pewnie nie mam zielonego pojęcia z fachowego punktu widzenia. Shounen Hollywood charakteryzują bez wątpienia żywe kolory oraz pewien realizm drugiego planu. Naturalnie, ten odcinek ukazuje przede wszystkim zamknięte pomieszczenia, jak wnętrze teatru czy domów, tak więc o konkretach niewiele można jeszcze powiedzieć, ale pod tym względem anime na pewno trzyma fason. Dosyć szczególna jest jednak „kreska” postaci. Z jednej strony zbliżona jest do anatomicznej poprawności, z drugiej jednak, pełne twarze i miejscami stosunkowo wyraźnie widoczne dolne rzęsy aż nadto przykuwają uwagę widza.

Muzyka nie zachwyca, ale także nie boli. Jest trochę obojętna, jak wiele elementów tej serii po pierwszym odcinku. Mi osobiście nie wpadła w ucho, ale też nie drażniła słuchu. Tym samym wydaje mi się być bez wyrazu, chociaż za plus można uznać fakt, iż czy to melancholijna, czy bardziej żywiołowa, za każdym razem kojarzy się z azjatyckimi idolami muzyki pop, a przecież właśnie to jest tematem anime. Opening i ending również nie przyspieszają akcji serca, ale to chyba nie może dziwić. Cóż, zawsze mogło być gorzej.

littlecloudcuriosity.com

Podsumowując pierwszy odcinek Shounen Hollywood z całą powagą stwierdzam, że spodziewałam się po tym tytule czegoś więcej, ale nie przekreślam go i dam mu szansę. Może musi się rozkręcić, a może będziemy mogli poznać zupełnie inne oblicze tej serii już niedługo? Z całą pewnością jestem ciekawa, czy w miarę rozwoju wypadków coś „zabłyśnie” i anime zaskoczy! Przekonamy się niebawem.



wtorek, 15 lipca 2014

News: All you need is kill nowością od JPF

Wydawnictwo JPF ogłosiło przed chwilą swoją specjalną nowość z serii seinen, a będzie nią:

All you need is kill
Ilustracje: Takeshi Obata




Gatunek/tematyka: seinen, science-fiction
Ilość tomów: 2 (zakończona)
Szczegóły wydania: Format A5, obwoluta, wydanie ok. 200 stron
Premiera tomu: wrzesień 2014


Opis:
Keiji Kiriya jest młodym i zupełnie niedoświadczonym rekrutem, który pierwszy raz w życiu uczestniczy w realnym starciu ubranych w specjalne kombinezony żołnierzy z Mimami – cyborgami przybyłymi na Ziemię z kosmosu. Jego kompani giną jeden po drugim i tylko on przeżywa na tyle długo, by doczekać się pomocy ze strony elitarnej, amerykańskiej jednostki specjalnej. To wtedy dochodzi do jego pierwszego bezpośredniego kontaktu ze Stalową Suką, Ritą Vrataski. Dzięki pomocy kobiety będącej istnym demonem w walce z Mimami, Keiji ma okazję pożyć jeszcze trochę, na tyle długo by dobrać się do skóry wrogowi, który wciąga go w pętlę czasu. Od tej pory walka prowadzi do śmierci, śmierć prowadzi do życia i krąg zamyka się powtarzając w nieskończoność. Nieopierzony żółtodziób z każdym nowym życiem zyskuje szansę na naprawienie poprzednich błędów, wprawia się w walce, staje się weteranem, ale bez przerwy budzi się zamknięty w klatce tych samych kilkudziesięciu godzin, w klatce, z której za wszelką cenę musi znaleźć wyjście. *



Przedpłata: na dniach



* Opis stanowi część recenzji light novel o tym samym tytule

Seven Days tom 1 - Rihito Takarai, Venio Tachibana



Tytuł: Seven Days
Podtytuł: Monday - Thursday
Autor: Rihito Takarai (rysunek), Venio Tachibana (scenariusz)
Tom: 1
Wydawnictwo: Kotori
Liczba stron: 168
Ocena: 6/6






Czasami miłość przychodzi w najmniej spodziewanym momencie i w zadziwiający sposób, zaś obiekt uczuć może okazać się nie lada zaskoczeniem. Miłość jest nieprzewidywalna, pozbawiona skrupułów, niebezpieczna w swojej bezwzględności.
Jeśli jej posłuchasz, możesz nieludzko cierpieć.
Jeśli jej posłuchasz, możesz zanurzyć się w oceanie słodkiej radości.
Którą drogę otworzy przed Tobą? Którą poprowadzi bohaterów „Seven Days”?

Shino Yuzuru to diabeł w skórze anioła. Przystojna buźka, niebywały talent łuczniczy i paskudny charakterek, który gryzie się z tym, co dostrzegalne gołym okiem. Dziewczęta go uwielbiają, ponieważ sądzą, że pod powierzchownością księcia z bajki, kryje się równie urocza duszyczka. Niestety, szybko idą po rozum do głowy i rezygnują z walki o swoją „miłość”. Nic więc dziwnego, że Shino ma tego serdecznie dosyć i marzy o uczuciu, które obejmie go całego, nie zaś tylko jego wygląd. W poniedziałkowy poranek przypadek stawia na jego drodze chłopaka, którego powodzenie naprawdę robi wrażenie. Seryou Touji spotyka się z każdym, kto jako pierwszy poprosi go w poniedziałek o „chodzenie”. Taki związek trwa zazwyczaj tydzień, po czym następuje wymiana partnerki. Dlaczego? Shino nie pyta, za to korzystając z okazji, składa Seryou propozycję „chodzenia”, której ten nie odrzuca, a jak się ostatecznie okazuje, przyjmuje ją i w ten właśnie sposób rozpoczyna się ich seven days.


Pierwszy tom mangi „Seven Days” podejmuje niezwykle istotne, „uczuciowe” tematy, z których na pierwszy plan wysuwają się dwa zagadnienia – jedno dotyczące Shino, drugie Seryou. Przyglądając się pierwszemu z nich, możemy zadać sobie pytanie: na czym tak naprawdę polega zauroczenie osobą, której nawet nie znamy? Jak zauważa Shino, którego ten problem dotyczy w szczególności, człowiek na podstawie wyglądu tworzy wyimaginowaną wersję charakteru osoby, którą jest zainteresowany. Nie obdarza więc uczuciem konkretnej osoby, ale wyobrażenie o niej. Ten rodzaj „miłości” jest więc wyłącznie pociągiem fizycznym, który może, ale nie musi przerodzić się w coś więcej. W przypadku Shino przypomina to przekleństwo, właśnie dlatego, że jego urocza buzia nie idzie w parze z przesadną szczerością i brakiem ogłady. Ktokolwiek go naprawdę pokocha, najpierw musi zaakceptować jego całokształt i pod żadnym pozorem nie wyobrażać sobie wnętrza pasującego do zewnętrznej powłoki.

„Cause all of me.
Loves all of you.
Love your curves and all your edges.
All your perfect imperfections.”
(John Legend – All Of Me)

Przypadek Seryou dotyka drugiej części problemu, a więc: aby się zakochać, należy poznać najpierw tę drugą osobę i dopiero wtedy ocenić, czy zaiskrzyło. Chłopak korzysta więc z możliwie najlepszego sposobu, by osiągnąć swój cel. Nikomu nie odmawia, gdyż nie może zakładać z góry, że nie poczuje z czasem „mięty”. Tym samym widać, jak poważnie i desperacko podchodzi do tematu, chociaż czyni go to typem uroczego kobieciarza. W rzeczywistości, nie chcąc oszukiwać ani siebie, ani tej drugiej osoby, więc musi mieć pewność, że jego związek ma szansę na przyszłość, a sytuacja jest tym poważniejsza, że jego serce nie jest do końca wolne, toteż przyszła miłość powinna okazać się silniejszą niż poprzednie uczucie. W konsekwencji, podejścia Seryou i Shino są zupełnie inne. Gdy jeden jest pełen nadziei i dobrych chęci, drugi z góry zakłada niepowodzenie, a przecież od czegoś udany związek zacząć się musi.


Wątek romantyczny należy więc do grona niezaprzeczalnych atutów tej dwutomowej serii, jednakże największym plusem „Seven Days” jest wspomniana przeze mnie dwójka głównych bohaterów. Obaj są niewątpliwie czarujący i interesujący, gdyż reprezentują sobą dwa różne światy poglądów, ale jednocześnie łączy ich chęć odnalezienia szczerego uczucia, które nie będzie oparte na powierzchowności lecz na wnętrzu. I tak, Shino podchodzi do tematu z uśmiechem i pesymizmem, zaś Seryou z powagą i otwartością. Ten pierwszy proponuje związek bez konkretnego powodu, drugi chce spróbować licząc na to, że może tym razem znajdzie to, czego tak zawzięcie szuka. Dzięki tej dwójce, Venio Tachibana zestawiła ze sobą uczucia sięgające tylko do powłoki zewnętrznej i te, które skupiają się głębiej, jednego czyni esencją romantyzmu, drugiego jego braku, a towarzyska ogłada zostaje przeciwstawiona niezgrabności. Wyniki tego zabiegu czytelnik poznaje już teraz, ale najprawdopodobniej dopiero w drugim tomie będzie miał okazję zapoznać się z ostatecznymi wnioskami.

Co się tyczy kreski Rihito Takarai, jest ona miła dla oka, co naprawdę pasuje do mangi shounen-ai, z którą mamy w tym wypadku do czynienia. Brak szczegółowego tła pozwala skupić się na treści i uczuciach, zaś równowaga między bielą, czernią i szarością nadaje całości wyrazistości. Bohaterów cechuje stabilność ekspresji, która czyni z nich normalnych, niewyróżniających się w jakiś szczególny sposób nastolatków. Nie są, bowiem ani „zimnymi rybami”, ani też „clownami” i ta cecha warsztatu mangaki idealnie oddaje klimat tego tytułu, gdyż nie mamy do czynienia z komedią, ani z wyciskającym łzy dramatem. Tym samym, zarówno kreskę Rihito Takarai, jak i scenariusz Venio Tachibany można określić jednym słowem: równowaga.


„Seven Days” jest więc 100% -owym romansem, który ukazuje drogę, jaką dwoje młodych ludzi musi pokonać, by zaspokoić swoje sercowe potrzeby. Esencją tej mangi jest temat miłości, który zostaje przedstawiony w sposób znany każdemu czytelnikowi, a więc poprzez kontrast pomiędzy fizycznością a wnętrzem. Bezsprzecznie, tytuł ten stanowi pełnowartościowy „posiłek” dla każdej osoby zainteresowanej shounen-ai.


poniedziałek, 14 lipca 2014

Moje nowości: 6/2014

Nowości na półce:

1. Seven Days #1
2. Torii #21
3. Naruto #64
4. Silver Spoon #4
5. Przekleństwo siedemnastej wiosny #1
6. Kuroshitsuji #17
7. Pandora Hearts #11
8. Ao Haru Ride #3
9. Książę Piekieł: Devils & Realist #1
10. Zakochany tyran #5

 DODATKOWO:
A. Zakładki z Deadman in Wonderland
B. Karta z Naruto #64
C. Kartka z autografami autorek Devils & Realist

piątek, 11 lipca 2014

Zakochany tyran tom 5 - Hinako Takanaga



Tytuł: Zakochany tyran
Tytuł alternatywny: Koi Suru Boukun, The Tyrant Who Falls in Love
Autor: Hinako Takanaga
Tom: 5
Wydawnictwo: Kotori
Liczba stron: 224
Ocena: 5/6






Mogłoby się wydawać, że w pewnym momencie każdy związek musi przyspieszyć, dojść do punktu kulminacyjnego, w którym wszystko zaczyna się układać, albo rozsypuje się jak domek z kart. Niestety jak widać zdarzają się także związki oporne w których nic nie rusza ani do przodu, ani do tyłu, ale pozostaje w zawieszeniu, jakby w oczekiwaniu na niespodziewany przełom. Naturalnie ma to miejsce ku uciesze czytelników, którzy dzięki takiemu stanowi rzeczy mają okazję dłużej rozkoszować się ulubiona serią, jako że do końca miłosnej historii geja i homofoba jeszcze długa droga.

Chociaż Morinaga spełnił kolejne ze swoich śmiałych marzeń i doczekał się wspólnego mieszkania z Tatsumim, to jego fantazje okazały się bardzo dalekie od rzeczywistości. Zamiast oczekiwanego przez chłopaka „lovey-dovey”, musi zmagać się z zerową czułością, całkowitym brakiem zbliżeń, a pokój jego kochanka jest zamykany na klucz każdego wieczora. Nic więc dziwnego, że Morinaga czuje się sfrustrowany, co zwyczajnie prosi się o kłopoty.
Zresztą, jego bratu, Kunihiro również nie wiedzie się najlepiej, jako że jego niedawno zawarte małżeństwo okazuje się niewypałem. Mężczyzna nie ma pojęcia, co zrobił źle i nawet nie ma z kim na ten temat porozmawiać, co dręczy go jeszcze dotkliwiej. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, podczas wypadu ze współpracownikami na coś mocniejszego, spotyka Masakiego, przyjaciela z lat młodości, którego kiedyś dotkliwie zranił, a który naprawdę go kochał. Problemy prywatne, poczucie winy i samotność skłaniają Kunihiro do odbudowania dawnej przyjaźni. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem.


Jeśli ktoś sądził, że wspólne mieszkanie może zbliżyć do siebie dwoje ludzi, to na pewno nie miał do czynienia z wyjątkowo opornym okazem mężczyzny, dla którego bliskość drugiej osoby jest jak natrętna mucha. W przypadku każdego normalnego związku, podobna sytuacja świadczyłaby o akceptacji partnera i więzi łączącej kochanków, byłaby kropką nad „i”, ale nie zapominajmy, że związek Morinagi i Tatsumiego od samego początku był dość szczególny. Tym samym, czytelnicy, którzy sądzili, że porywczy okularnik-homofob ustatkuje się, uspokoi i otworzy na zakochanego w nim chłopaka, byli w wielkim błędzie. Ta dwójka ma przed sobą jeszcze daleką drogę do szczęśliwego zakończenia, a naprawdę ciężko przewidzieć w jakim kierunku posuwać się będzie prywatna wojna Tatsumiego, w której jego rozsądek walczy wytrwale z potrzebami ciała. Jest więc oczywiste, że mieszkanie pod jednym dachem może zarówno wiele ułatwić, jak i wiele skomplikować, a już na pewno dostarczy wszystkim masę rozrywki.

W piątym tomie, Hinako Takanaga rzuca nowe światło to pewien interesujący szczegół, o którym do tej pory nie myślałam w kategoriach zaproponowanych na początku tej części. Chodzi o charakteryzującą Tatsumiego porywczość i skłonność do okładania Morinagi pięściami. Wcześniej były to raczej nieszkodliwe wybuchy agresji, których można było uniknąć i na które nie było się bezustannie narażonym. Teraz problem urasta to do rangi przemocy domowej, jak zauważa uczynny kolega Morinagi, a więc naszej pokrytej siniakami ofiary. Cóż, w przypadku „Zakochanego tyrana” poważne tematy od samego początku były przekazywane czytelnikowi w raczej lekki, komediowy sposób, więc i tym razem jest podobnie. Zresztą, naprawdę ciężko stwierdzić, co w tym tytule należy potraktować poważnie, a co z przymrużeniem oka, ale fakt jest faktem – przemoc w miłosnym gniazdku jest, a uzależniona od oprawcy ofiara godzi się na złe traktowanie. Na ten temat każdy sam musi wyrobić sobie zdanie.


Zostawmy na chwilę w spokoju parę głównych bohaterów i rzućmy okiem na drugą część mangi, która skupia się na losach poważnego i perfekcyjnego starszego brata Morinagi. Kiedy pojawił się poprzednim razem, nie zrobił raczej najlepszego wrażenia, chociaż miał okazję żeby się chociaż w pewnym stopniu zmitygować. Tym razem autorka ukazuje go w zupełnie innym, bardziej ludzkim świetle, mimo że pozwala sobie na postawienie go w sytuacji na tyle trudnej, że zupełnie do niego niepasującej. Przyznam, że nie spodziewałam się kolejnego spotkania z Kunihiro w takich okolicznościach, kiedy to dupek zamienia się w… no właśnie, w kogo? W człowieka zdolnego do okazywania emocji i uczuć? Nawet jego twarz wydaje się teraz inna! W przypadku tej postaci, Hinako Takanaga bezsprzecznie zafundowała czytelnikom zwrot o 180 stopni.

Jak w posłowiu zauważa sama mangaka, ten tom kryje w sobie więcej miłosnych scen, niż cztery poprzednie. Zaczynamy standardowo i subtelnie, przechodzimy przez interesując nowość, zdecydowaną zachętę do otworzenia się na swoje potrzeby i dochodzimy to tego konkretnego „mięsa”, najostrzejszych miłosnych ekscesów spośród raczej delikatnych scen „Zakochanego tyrana”. W końcu mamy do czynienia z mangą przeznaczoną dla dorosłych czytelników, więc odrobina szaleństwa jest wskazana. Tym bardziej, że nie prędko dostaniemy w swoje ręce kolejny tom, a więc możemy umilać sobie czekanie namiętną „piąteczką”.


Mając wszystko to na uwadze, z całą szczerością stwierdzam, że „Zakochany tyran” ma nam jeszcze niejedno do zaoferowania. Dwie zakute pały – Tatsumi i Morinaga – dalekie są od rozwiązania swoich problemów, toteż mają przed sobą długą i krętą drogę, którą z pewnością warto śledzić. Jak się okazuje, także postacie poboczne mogą umilić nam lekturę i wprowadzić zamieszanie, więc mamy na co czekać i po co sięgnąć.



piątek, 4 lipca 2014

Zapowiedzi: LIPIEC 2014

WANEKO


 STUDIO JG

 JPF

YUMEGARI

TAIGA 

KOTORI

Kwiaty grzechu tom 3 - Lee Hyeon-Sook



Tytuł: Kwiaty grzechu
Tytuł alternatywny: The Flower of Evil
Autor: Lee Hyeon-Sook
Tom: 3
Wydawnictwo: Kotori
Liczba stron: 172
Ocena: 6/6




„- Wiesz… Dawniej wierzono, że bliźnięta różnych płci były małżeństwem w poprzednim wcieleniu, a ich dusze są sobie przeznaczone.
- W takim razie to małżeństwo musiało być przeklęte.
- Dlaczego?
- Skoro odrodzili się jako rodzeństwo, to nie ma dla nich żadnej nadziei. Ta miłość pozostanie niespełniona.”
(str.11-14)

Sejoon nie waha się nawet przez chwilę i spełniając samolubną zachciankę siostry, która pragnie dowodu jego uczucia, stawia na szali swoje życie. Wypadek brata oraz strach przed jego utratą, wydają się w końcu przebijać przez mury nieczułości Sewy. Dziewczyna obiecuje się zmienić, przystopować ze swoją chorobliwą zazdrością, integrować się z innymi ludźmi. Niestety, nie przychodzi jej to łatwo a obojętna postawa Sejoona coraz bardziej rozsierdza zaborczą nastolatkę. Relacje między rodzeństwem zmieniają się diametralnie i zaczynają przypominać wojnę na normalność. Z jednej strony, oboje udają, że zaczynają przyzwyczajać się do tego innego życia, z drugiej, nadal miotają się przewrażliwieni na swoim punkcie. Znajomi nieświadomie stają się pionkami w tej grze pozorów, są czerwoną płachtą mającą rozdrażnić byka. W której czarce woda przeleje się wcześniej?


Jak ciężko jest się zmienić w przeciągu jednej chwili, wie każdy kto już tego próbował. Czasami nie wystarczają nawet lata, innym razem jedno wydarzenie potrafi zdziałać cuda. W przypadku Sewy nie można liczyć na metodę małych kroczków oraz sprzyjający zmianom czas, ale na pewno wstrząsające nią wydarzenie pomaga w podjęciu decyzji o karkołomnym projekcie całkowitej zmiany swojego charakteru. To niemałe zaskoczenie, jako że dwa poprzednie tomy pozwoliły nam poznać zaborczą dziewczynę, jako kogoś nieczułego, niemal szalonego, porównywalnego z emocjonalnym wampirem. Teraz silnej woli nastolatce odmówić nie można, gdyż początkowo naprawdę się stara, próbuje dać bratu trochę przestrzeni, ale z biegiem czasu, czytelnik może sobie zadawać pytanie, czy Sewa naprawdę otworzyła oczy i zdołała dostrzec swoje błędy, czy też w pewnej chwili jej ambitny cel uległ zmianie. To nie jest osoba, którą łatwo rozgryźć, a teraz zapewne staje się jeszcze większą zagadką.

Niemniej jednak, trzeci tom „Kwiatów grzechu” otwiera czytelnikowi drogę do poznania pewnych elementów skomplikowanej psychiki Sewy, w momencie, kiedy dziewczyna walczy sama ze sobą i ze swoją chorobliwą chęcią posiadania brata na własność. Czytelnik widzi, że nastolatka bezustannie stąpa nad przepaścią powrotu do swojego dawnego sposobu postępowania, zaś zachowanie brata nie pomaga jej w odsunięciu się od krawędzi. Wręcz przeciwnie, prowokuje ją i właśnie to budzi w niej destrukcyjne skłonności. Dla Sewy, Sejoon jest powodem do życia, zaś jego brak dusi ją, męczy i równie dobrze mógłby skończyć się śmiercią. Te właśnie uczucia, dziewczyna zaczyna zagłuszać swoistą zemstą. Odpłaca się, bowiem bratu w sposób, w jaki sama jest traktowana – normalnością, która zbliża ją do Kihoona, co tym wyraźniej uwypukla jej umiejętność manipulacji.


Właśnie dzięki temu, Lee Hyeon-sook kolejny raz ma okazję ukazać Sejoona jako chłopaka niezdecydowanego, pełnego wewnętrznych sprzeczności, słabego. Jego zachowanie i reakcje sprawiają, że Sewa zmienia taktykę nacisku, jaką do tej pory na nim wywierała. Już nie udaje damy w opałach by zwrócić na siebie jego uwagę, ale ignorując go, odsuwając od siebie, sprawia, że brat znowu wokół niej skacze. Oczywiście, Sejoon stara się być twardy i nieczuły, ale ostatecznie niepokoi się, kiedy siostra spędza czas z jego największym rywalem. Tym samym, doskonale widoczny staje się brak zdecydowania u chłopaka, który jest bohaterem o chwiejnej woli. Może się wydawać, że sam już nie wie czego chce, działa bez głębszego przemyślenia, mota się w swoich usilnych staraniach wpłynięcia na łączące do z siostrą relacje. Gdy Sewa powoli się zmienia, on pozostaje w tym samym miejscu, gdyż na każdy swój krok do przodu odpowiada krokiem w tył.

Warto zauważyć, iż w tym tomie autorka coraz wyraźniej wplata wątek tajemnicy, o której czytelnik nie ma żadnego pojęcia, a która wiąże ze sobą bliźniacze rodzeństwo oraz Kihoona. Sposób, w jaki zostajemy naprowadzeni na ten sekret, można porównać do układania kilku różnych, ale zbliżonych do siebie kolorystycznie puzzli. Tak naprawdę, nie wiemy jeszcze, które elementy są istotne, a które pasują do innego kompletu, gdyż układamy obraz bez wzoru. To sprawia, że nie możemy jednoznacznie przewidzieć wydarzeń kolejnych tomów, musimy otworzyć się na niespodziankę i zaskoczenie. Co takiego autorka przed nami ukryła?


Podsumowując, trzeci tom „Kwiatów grzechu” to nowe elementy dodane do znanej nam już historii, to kontrast między ewolucją bohatera i trwaniem w niezmienności, między jawną ignorancją, a bardziej wyrafinowaną grą uczuciami. Miłość ukazana w tym tytule nie jest trudna, ale prawdziwie demoniczna.




wtorek, 1 lipca 2014

HOROSKOP: LIPIEC 2014

Sprawdź, w którym dniu tygodnia przyszedłeś na świat i przekonaj się: jaki jesteś, co szykuje dla Ciebie lipiec i jaką "skrzydlatą" mangę powinieneś przeczytać w tym miesiącu.


Poniedziałek:
Ty: Jako osobę urodzoną w poniedziałek, cechuje Cię nieoparty urok osobisty, wspaniała osobowość i otwartość na innych ludzi. Nic więc dziwnego, że w grupie pełnisz rolę mentora, który potrafi wskazać drogę zagubionym owieczkom.
Twój lipiec:Zapowiada się wspaniały miesiąc pełen błogiego lenistwa, przyjemności i relaksu. Świat zwolni na chwilę, co pozwoli Ci zaczerpnąć tchu i zapomnieć o ewentualnych kłopotach. Lipiec pozwoli Ci naładować baterie do maksimum.
Manga dla Ciebie: „Wish”



Wtorek:
Ty: Osoby urodzone we wtorek są silne, niezależne i okropnie konfliktowe. Potrafią wykłócać się o drobnostki i nigdy nie przyznają się do winy. Prędzej postawią świat na głowie próbując udowodnić swoją teorię, niż uznają rację innych.
Twój lipiec: Nie będzie łatwo, ale dasz sobie radę. W tym miesiącu będziesz mieć jeszcze trochę na głowie, ale spełnisz pokładane w Tobie oczekiwania i z podniesioną głową będziesz patrzyć w oczy wszystkim tym, którzy w Ciebie nie wierzyli.
Manga dla Ciebie: „Kamikaze Kaito Jeanne”



Środa:
Jesteś osobą, którą cechuje ogromna lotność i siła umysłu. Uważasz, że „niemożliwe” nie istnieje i wszystkiego można dokonać jeśli tylko ma się dobre nastawienie i wewnętrzne zaparcie. Właśnie dlatego nigdy się nie poddajesz i dążysz wytrwale do celu.
Twój lipiec:Wejdziesz w lipiec na pełnych obrotach i nic nie będzie w stanie Cię zatrzymać. Najtrudniejsze zadania wykonasz w rekordowym tempie i bez najmniejszej trudności, a wszystko dzięki wypełniającej Cię po brzegi energii.
Manga dla Ciebie: „Kobato”



Czwartek:
Ty: Osoby urodzone w czwartek to najlepsi liderzy. Nie lubią podporządkowywać się innym, mają swoje własne zdanie, którego potrafią bronić i zawsze są do bólu szczerzy, co sprawia, że tylko wybrani potrafią wytrzymać w ich towarzystwie.
Twój lipiec:Ten miesiąc przywita Cię dołem i całkowitym brakiem energii do działania, ale z każdym dniem będzie lepiej, zaczniesz odzyskiwać utracone siły i ostatecznie weźmiesz rozpęd, który pozwoli Ci czerpać satysfakcję z wykonywanej pracy.
Manga dla Ciebie: „Książę Piekieł: Devils & Realist”



Piątek:
Ty: Piątek to dzień ludzi, którzy cenią sobie piękno w każdej postaci, posiadają niezawodny zmysł artystyczny i starają się żyć w zgodzie z własnymi upodobaniami estetycznymi. Modę uważają za uzewnętrznienie duszy i tylko wtedy ją akceptują, kiedy odpowiada ich nastrojowi.
Twój lipiec: W tym miesiącu znajdziesz się na liście „vipów”. Będziesz najbardziej rozchwytywaną osobą w towarzystwie, a Twoja obecność stanie się gwarancją jakości każdej imprezy. We dnie i w nocy lipiec będzie należał do Ciebie!
Manga dla Ciebie: „Angel Sanctuary”



Sobota:
Ty: Urodziłeś się w sobotę? To znak, że jesteś osobą, która zawsze ma na wszystko czas. Nie spieszysz się nigdzie i uważasz, że to inni powinni dostosowywać się do Twojego grafiku, nie odwrotnie. W Twoim wypadku „spóźnienie” nie istnieje, są tylko źle ustalone godziny spotkań.
Twój lipiec: To nie będzie wymarzony początek lata. Mimo marzeń o słońcu i spokoju, otrzymasz tylko masę pracy, deszczu i ciągłych pretensji. Staniesz się więc chodzącym nadąsaniem, zmęczeniem i nerwowością.
Manga dla Ciebie: „Oh! My Goddess”



Niedziela:
Ty: Jesteś tyranem, który lubi narzucać innym swoją wolę i musi zawsze mieć wszystko pod kontrolą. To do Ciebie należy ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się z Tobą wykłócać. Ty zawsze wiesz wszystko najlepiej, znasz się na wszystkim, jesteś chodzącym ideałem.
Twój lipiec:W tym miesiącu poczujesz się trochę zapomniany i opuszczony przez wszystkich. Przyjaciele nie znajdą dla Ciebie czasu, rodzina również będzie zajęta, a Ty będziesz miał stanowczo za dużo czasu i za mało planów na lipiec.
Manga dla Ciebie: „Saimaden”