poniedziałek, 26 stycznia 2015

Bezsenne noce tom 1 - Yamamoto Kotetsuko





Tytuł: Bezsenne noce
Tytuł oryginalny: Konya mo Nemurenai
Autor: Yamamoto Kotetsuko
Tom: 1
Wszystkich tomów: 3
Stan aktualny (JP): seria zamknięta (+ Spin-Off)
Wydawnictwo: Ringo Ame
Liczba stron: 180?
Ocena: 5+/6







Bywają chwile, kiedy to każda samotna dusza marzy o kimś wyjątkowym, a każdy nieśmiały człowiek pragnie się zmienić i odważnie poszukać szczęścia. Jednym przychodzi to bez trudu, dla innych stanowi nieludzki wysiłek. To nie lada wyzwanie, stanąć twarzą w twarz z lękami, pokonać samego siebie, zrobić milowy krok w nadziei, że to właśnie on zmieni coś w naszym życiu. Miłość wcale nie jest sprawiedliwa, więc kiedy książę na białym koniu nie kwapi się z wizytą, trzeba wyjść mu naprzeciw. W końcu nawet pechowiec musi czasami pomagać szczęściu. Witajcie w świecie „Bezsennych Nocy”.

Wraz z rozpoczęciem studiów, Higuchi Rikiya wchodzi w nowy etap swojego życia, toteż postanawia pokonać swoją nieśmiałość i poszukać pierwszego w swoim osiemnastoletnim życiu chłopaka. W tym celu, rejestruje się na portalu randkowym i bardzo szybko trafia na fantastycznego faceta, który po dwóch tygodniach mailowego flirtowania proponuje nastolatkowi spotkanie. Tylko wariat przepuściłby taką okazję, więc Rikiya jest zdeterminowany by przezwyciężyć swój strach i wstyd. Niestety, czarujący, szalenie przystojny mężczyzna okazuje się zwykłym oszustem, który w świetle kamer pragnie pozbawić oszukanego chłopaka dziewictwa. Gwałt lub dobrowolne oddanie się oszustowi to żadna alternatywa, toteż osiemnastolatek traci wszelką nadzieję. Tak się jednak składa, że zupełnie niespodziewanie ze ściany wychodzi dziwny dzieciak, który dosłownie ratuje Rikiyi tyłek. Czy może być jeszcze dziwniej? Najwidoczniej może, skoro wybawiciel okazuje się demonem wyższej klasy, który uciekł z domu i postanawia zabawić dłużej w świecie ludzi. I tak oto, student chciał znaleźć sobie chłopaka, a zyskał nienajedzonego lokatora, co oznacza koniec nudnego życia, za to początek wyjątkowej przygody.


Za oknami w końcu pojawił się śnieg, więc powinno zrobić się biało, a jednak nadal jest szaro, buro i słońca jakoś nie widać. Depresja puka do drzwi niczym uciążliwy kolędnik, który nie planuje odpuścić, póki nie ograbi nas z drobnych. Czy można więc wymarzyć sobie lepszą scenerię na sięgnięcie po „Bezsenne Noce”? Nie sądzę, ponieważ ten tytuł potrafi w mgnieniu oka poprawić nam humor. Nie oszukujmy się, komedia to pierwsze, co przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o tej mandze, zaś uśmiech sam ciśnie się na usta ilekroć przypominamy sobie wszystkie te zabawne sytuacje oraz szczere do bólu teksty. I jak tu nie kochać „Bezsennych Nocy”, skoro są tak naładowane pozytywną energią, humorem i niewinną słodyczą. Ktoś pewnie z głośnym „hę?” zmarszczy się teraz jak shar pei i zapyta, jak to możliwe, skoro na początku historii pojawia się próba gwałtu. Nie da się ukryć, że główny bohater zostaje w pewnym stopniu wykorzystany, chociaż zajmuje to tak naprawdę 5 stron i dla niektórych może się wydać zbyt wielkim słowem. Mangaka nie posunęła się daleko, zatrzymała się w odpowiednim momencie i ten dramatyczny dla naszego bohatera moment otuliła humorem w taki sposób, że bardzo szybko zapominamy o przykrej przygodzie i rozkoszujemy się zabawną, przyjemną kontynuacją. W końcu nawet Rikiya nie ma czasu przeżywać swojej nieudanej pierwszej randki, kiedy w pobliżu znajduje się problematyczny demon.


Humor sam w sobie nie jest jednak samowystarczalny, toteż analizując „Bezsenne Noce” po prostu trzeba wspomnieć o temacie, który stanowi serce mangi, a więc o przedstawionych w niej problemach współczesnego społeczeństwa. Po pierwsze, im bardziej jesteśmy zdominowani przez internet, tym większe stwarza on dla nas zagrożenie. Wprawdzie przed zboczeńcami ostrzega się najczęściej młodych, ale przecież i osoby już dorosłe nie są odporne na działania oszustów. Zaprezentowana na początku mangi sytuacja mogła przydarzyć się każdemu, ponieważ nasz bohater nie jest nikim szczególnym, to ktoś zupełnie zwyczajny i tak po prostu naiwny, że dla jednych jego kreacja będzie przesadą, jednak inni z pewnością odnajdą w nim siebie. Po drugie, jego sposób bycia, nieśmiałość i pragnienie miłości, której szuka za pomocą portalu randkowego, również stanowi odzwierciedlenie rzeczywistości wielu ludzi. Niejednokrotnie słyszymy przecież o problemach młodych, którzy nie mogą odnaleźć się w świecie, nie mogą pokonać swojej nieśmiałości, więc niejako tworzą samych siebie od nowa w sieci, ponieważ w ten sposób jest mimo wszystko łatwiej. I te właśnie dwa tematy stanowią w pierwszym tomie mangi punkt centralny, wokół którego owija się nasza historia oraz jej komizm.

Myślę, że warto wspomnieć także w kilku słowach o bohaterach tego tomu, ponieważ mangaka w pewnym stopniu zestawiła ze sobą przeciętność oraz ponadprzeciętność, czyli zwykłych szaraków oraz osoby przyciągające uwagę. Nie oszukujmy się, może i mamy do czynienia z fantastyką, a „Bezsenne Noce” są fikcją, ale wiele postaci jest naprawdę realnych. Za przykład może posłużyć chociażby sam Higuchi Rikiya, jako że każdy z nas natknął się na kogoś takiego jak on chociażby raz w życiu. Możecie mi wierzyć na słowo, ponieważ ja widuję go codziennie – wystarczy, że spojrzę w lustro. Zresztą, podobnie ma się sytuacja z poznanym pod koniec tomu Gorou, o którym czytamy: „Co za nudny koleś! Nie da się nawet skomentować jego facjaty. Ani to ładne, ani pośmiać się nie ma z czego.”(strona 155). Przyznam, że czytając ten komentarz wybuchnęłam śmiechem, po czym coś sobie uświadomiłam: „fuck, przecież to o mnie!”. No właśnie, w tej mandze grającymi pierwsze skrzypce bohaterami są zwyczajni, przeciętni ludzie, zaś zaraz za nimi pojawia się ta „ponadprzeciętność”, czyli atrakcyjny i radzący sobie w życiu bez najmniejszego problemu oszust oraz interesujący, uciążliwy głos rozsądku w ciele demona. Tym samym, mamy na stanie wstydliwe, pozbawione pewności siebie fajtłapy oraz silne osobowości, które wiedzą czego chcą i jak to osiągnąć, nie zawsze w uczciwy sposób. Myślę, że to bardzo interesujące zestawienie, które dodatkowo buduje humor tego tytułu.


Na koniec mogę się już chyba tylko pozachwycać pierwszym tomem „Bezsennych Nocy”, ponieważ z rozkoszą spoglądam na uroczą obwolutę tego tytułu i naprawdę nie mogę doczekać się kontynuacji. Ta manga ma w sobie to, co lubię najbardziej, a więc masę humoru oraz słodyczy, które czynią tę pozycję lekką, przyjemną i idealną na każdy dzień. Nawet poważne tematy są tutaj przedstawione w sposób, który nie dołuje, a całość wywołuje uśmiech na twarzy. Sprzyjają temu również miła dla oka kreska oraz przeważająca biel, które niektórzy czytelnicy mieli okazję zaobserwować w pozbawionym wątków gejowskich, ilustrowanym przez Yamamoto Kotetsuko „Przekleństwie siedemnastej wiosny”. Doprawdy nie sposób nie kochać rysowniczki, która maczała palce w stworzeniu dwóch tak odmiennych, ale równie wspaniałych tytułów, jak te wydane przez Ringo Ame. Tak, to już chyba widać gołym okiem, uwielbiam twórczość tej mangaki.

Mając wszystko to na uwadze, polecam „Bezsenne Noce” z całego serca, ponieważ jest to tytuł, który podbija serce czytelnika w przeciągu chwili, zapewnia świetną rozrywkę i doskonały humor. Dla mnie jest to niekwestionowany numer 1 tegorocznej mangi komediowej i podsunęłabym go zarówno osobom, które w temacie shounen-ai już siedzą, jak i laikom, którzy dopiero myślą o wejściu do tego świata. Wierzcie lub nie, ale to prawdziwy mangowy cupcake. Palce lizać!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz