Tytuł: Ayuta
Autor: pako
Tom: 1
Wszystkich tomów: 1
Stan aktualny (JP): seria powstająca
Wydawnictwo: Ringo Ame
Liczba stron: 168
Ocena: -4/6
Do tej pory, miałam już okazję pisać
kilka recenzji tytułów bardzo trudnych w ocenie, jednakże muszę
przyznać, że „Ayuta” bije je na głowę. Przede wszystkim, mamy
do czynienia z serią dopiero powstającą, która na chwilę obecną
liczy zaledwie jeden tom, toteż nie wiemy do końca na czym stoimy i
czego powinniśmy się spodziewać. W podobnych sytuacjach zazwyczaj
pomaga lektura pierwszej odsłony takiej nowości. Tak się jednak
składa, że „Ayuta” to prawdziwe czytelnicze wyzwanie i
tradycyjne metody na niewiele się tu zdadzą. Dlaczego? Mam
nadzieję, że zdołam odpowiedzieć na to pytanie.
Hoshito i Endou to młodzi chłopcy
mieszkający w opuszczonym i bujnie zarośniętym budynku
najprawdopodobniej będącym kiedyś szkołą. Ich życie
niewątpliwie należy do nudnych, toteż urozmaicają je dziwacznymi
grami. Pewnego dnia Endou nakłania kolegę do wyruszenia w podróż
w celu znalezienia rogatej cykady żyjącej w Ameryce. Chłopcy
obierają więc kierunek i niespiesznie ruszają naprzód odkrywając
powoli świat, w którym żyją, a który jest jedną wielką
niewiadomą.
Co tu dużo mówić, „Ayuta” to bez
wątpienia manga inna niż wszystkie, z jakimi do tej pory mieliśmy
do czynienia i nie chodzi o historię, o przedstawione wydarzenia czy
bohaterów, ale o sposób w jaki jest „budowana”. Wyobraźcie
sobie, że nagle budzicie się w zupełnie nieznanym sobie miejscu,
rządzącym się własnymi prawami, wśród obcych sobie ludzi i
najzwyczajniej w świecie musicie nadążyć za tym, co dzieje się
wokół Was, za prowadzonymi konwersacjami, za unikalną,
niezrozumiałą do końca kulturą. Nie łatwo byłoby przejść nad
czymś podobnym do porządku dziennego, a w takiej właśnie sytuacji
stawia nas pako, autor mangi. „Ayuta” jest bowiem historią
budowaną za pomocą wydarzeń rozgrywających się tu i teraz oraz
dialogów. Inaczej mówiąc, nie mamy tu narratora, nie poznajemy
myśli żadnego z bohaterów, nie znamy ich przeszłości, ani też
nie mamy pojęcia, w jakim żyją świecie. Nasza wiedza ogranicza
się do tego, co ma miejsce na naszych oczach. Jak łatwo się
domyślić, wiąże się to z pewnym chaosem, zupełnie jakbyśmy
układali puzzle, nie wiedząc, jaki kryje się za nimi obraz. Jest
to więc bardzo interesujące doświadczenie, które niestety nie
każdemu przypadnie do gustu, jako że wymaga od czytelnika skupienia
i cierpliwości.
Skupmy się jednak na treści „Ayuty”,
ponieważ jest ona tym, co niewątpliwie przemawia na korzyść
mangi. Świat, w którym żyją bohaterowie wydaje się nam budowany
na fundamentach postapokaliptycznych, chociaż na chwilę obecną
jest to tylko wrażeniem, jakie odnosimy podczas lektury. To odczucie
budowane jest dodatkowo przez fakt, iż każdy rozdział wydaje się
przedstawiać inny obraz świata po jakimś kataklizmie lub czymś
podobnym. Mamy więc zdominowane przez przyrodę miasto,
reprezentowane przez budynek szkoły, dziwaczną, wyraźnie
krwiożerczą istotę, mały raj technologiczny, wywołującą
choroby faunę, podział na „terytorium” młodych i starszych
ludzi. Krótko mówiąc, pierwszy tom mangi to małe kompendium
postapokaliptycznych scenariuszy, z których wprawdzie jak na razie
nic nie wynika, ale które pozwalają nam powoli poznawać ten jakże
tajemniczy świat „Ayuty”.
Wielkim znakiem zapytania są dla nas
także główni bohaterowie, o których początkowo nie wiemy
zupełnie nic, a których bardzo leniwie poznajemy. Przyznam jednak,
że „poznanie” to jak na razie zbyt wielkie słowo, ponieważ
autor podrzuca nam na ich temat zaledwie jeden fakt, który nakreśla
początki ich znajomości. Niemniej, Hoshito i Endou wydają się
całkiem interesujący, jako że różnią się od siebie w znacznym
stopniu, ale łączy ich pewna doza ekscentryczności. Może to
nadinterpretacja z mojej strony, ale mam wrażenie, że także
kreacja dwójki głównych bohaterów wskazywałaby na
postapokaliptyczny charakter tej mangi. Jakkolwiek by jednak nie
było, Hoshito i Endou są dla nas zagadką, tym większą, że nie
tylko przeszłość, ale także ich myśli są przed nami ukryte.
I w końcu, coś pewnego, co nie zmusza
nas do bazowania na domysłach, czyli kreska. pako niewątpliwie
należy do grona utalentowanych rysowników, którzy potrafią
sprawić przyjemność naszym oczętom. Jego kreska jest staranna i
delikatna, ale prowadzona pewnie. Stosunkowo nieznacznie dominująca
biel oraz zrównoważone użycie czerni i odcieni szarości
sprawiają, że manga jest przejrzysta i tym milsza dla oka. Mangaka
w miarę możliwości zachowuje proporcje ludzkiego ciała i nie
ucieka od szczegółów tła, co osobiście bardzo sobie u niego
cenię. Krótko mówiąc, szata graficzna jest jednym z największych
atutów tej mangi.
Podsumowując, „Ayuta” to jeden
wielki znak zapytania, ponieważ z jednej strony otrzymujemy wiele, z
drugiej zaś niemal nic. Niemniej jednak, jest to manga prowadzona
niekonwencjonalnie, która może nas w przyszłości zaskoczyć,
jeśli tylko damy jej szansę. Na chwilę obecną jest odrobinę
chaotycznym początkiem czegoś interesującego, co stanowi dla
czytelnika pewne wyzwanie. Osobiście daję temu tytułowi zielone
światło i czekam na kontynuację, ponieważ jestem bardzo ciekawa,
co dalej z tego wyniknie i co tak naprawdę siedzi w głowie autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz