czwartek, 5 lutego 2015

Kuroko's Basket tom 1 - Fujimaki Tadatoshi




Tytuł: Kuroko's Basket
Tytuł alternatywny: Kuroko no Basket
Autor: Fujimaki Tadatoshi
Tom: 1
Wszystkich tomów: 30
Stan aktualny (JP): seria zamknięta
Wydawnictwo: Waneko
Liczba stron: ??
Ocena: -6/6






Mały krok dla ludzkości, wielki skok dla Polski:
Nie jest tajemnicą, że polski rynek mangowy unikał tytułów sportowych jak ognia i przez lata istnienia nie zdecydował się na wydanie żadnej japońskiej sportówki, chociaż fanów tego gatunku nie brakowało. Shounen i shojou przeplatały się ze sobą do znudzenia, shounan-ai oraz yaoi pojawiły się by nagle zniknąć i ponownie wejść na nasz rynek, ale sport w dalszym ciągu pozostawał poza zasięgiem czytelników. W końcu świat usłyszał o Kuroko no Basket, tłumy zapałały gorącą miłością do mangi o koszykówce, zaś Waneko wyszło przed szereg polskich wydawnictw odważnie odpowiadając na spragnione sportówek nawoływania fanów. Mangowa nisza, poruszana nieśmiało polskimi komiksami, w końcu została potraktowana poważnie przez jednego z mangowych rekinów wydawniczych. Czy dzięki temu mur nieufności wydawców do mangi sportowej runie? Miejmy taką nadzieję, ponieważ wśród polskich fanów również znajdą się tacy, którzy za sportówki będą całować pracowników wydawnictw po rękach. Dobrze, przyznaję się, jestem jedną z takich osób i naprawdę liczę na to, że na Kuroko's Basket polska przygoda ze sportem się nie skończy.

Sneak peek:
Kiedy słońce wakacji kryje się za horyzontem, drapieżnicy wychodzą ze swoich kryjówek by zapolować na świeże mięso, które tchnie w szkolne kluby zainteresowań trochę nowego życia. Liceum Seirin nie różni się pod tym względem od innych placówek edukacyjnych, więc także i tutaj wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, każdy nowy uczeń może czuć się chodliwym towarem. W ten też sposób, drużyna koszykówki liceum Seirin zaprasza w swoje szeregi grupkę pierwszaków, z których dwójka zasługuje na szczególne zainteresowanie. Pierwszym z nich jest Kagami Taiga, czyli nieoszlifowany diament, który swój talent rozwijał na odległych amerykańskich boiskach, drugim zaś Kuroko Tetsuya, tajemniczy szósty zawodnik legendarnego, niezwyciężonego „pokolenia cudów” z gimnazjum Teikou. Co takiego może zaoferować sobie nawzajem i swojej nowej drużynie dwójka różnych od siebie jak ogień i woda chłopców? Okazuje się, że naprawdę wiele.


A New Beginning:
Szkolne kluby zainteresowań to coś, czego w naszym kraju ze świecą szukać, toteż nie zawsze potrafimy pojąć, z czym wiążą się podobne przedsięwzięcia, jeśli nie stanowimy części czegoś podobnego w codziennym życiu. Jasne, jak wszędzie, tak i w Japonii, dla jednych będzie to zwyczajna zapchaj dziura w podziale godzin, dla innych szansa na rozwijanie zainteresowań lub spełnianie marzeń. W przypadku klubów sportowych sytuacja z pewnością jest poważniejsza, jako że w grę wchodzi rywalizacja na szczeblu regionalnym czy nawet krajowym, ale nie uprzedzajmy faktów. Na podobne rozważania mamy jeszcze czas, ponieważ w pierwszym tomie Kuroko's Basket na pierwszy plan wysuwa się motyw nowego początku, który dotyczy zarówno dwójki głównych bohaterów, jak i innych członków drużyny koszykówki liceum Seirin. Zresztą, już sam tytuł tego tomu właśnie na to wskazuje. „Jestem Kuroko” to formuła, którą można wygłosić przedstawiając się, a więc rozpoczynając nową znajomość, a przecież nasza dwójka właśnie rozpoczęła liceum, zapisała się do klubu koszykówki, rozegra swój pierwszy mecz, który będzie wizytówką tej nowej, wzbogaconej drużyny. Jak więc sami widzicie, w tej części wszystko dopiero się rozpoczyna i przypomina nam o tym nawet w szczegółach.

Nie tak do końca konwencjonalni:
Zanim poznacie historię kryjącą się pod tytułem Kuroko's Basket zapewne zaczniecie zastanawiać się nad tym, czym ten konkretny tytuł może różnić się od wielu innych. Na pierwszy rzut oka nie mamy przecież do czynienia z niczym szczególnym: nastolatek zaczyna naukę w liceum, zapisuje się do klubu, ugania się za piłką wraz z grupką innych spoconych facetów – wielkie rzeczy. Wystarczy jednak, że zaczniemy czytać i poznawać bohaterów, a od razu zauważamy potencjał tego tytułu. Już sam Kuroko jest przecież osobnikiem szczególnym, ponieważ na ogół w mangach mając do czynienia z kimś cichym i niezauważalnym jesteśmy skazani na wstydliwą fajtłapę, zaś tutaj trafiamy na szczerego i gotowego rzucić wyzwanie chłopaka, który potrafi w pełni wykorzystać swoją „bezpłciowość”. Dalej wystarczy skupić uwagę na pani trener, która z całą pewnością nie należy do przeciętnych, nie tylko za sprawą wieku, ale również dzięki wyjątkowym umiejętnościom oceny ludzkiej sylwetki, a i charakterek ma naprawdę fantastyczny. Również inne postaci mają w sobie coś, czego byśmy się po nich nie spodziewali. Wymienić można Kagamiego czy Kise, gdzie ten pierwszy zgrywając zawadiakę i indywidualistę okazuje się otwarty na innych, zaś ten drugi jak na utalentowanego przystojniaka jest strasznym młotkiem z kompleksem Kuroko – jakkolwiek dziwacznie to brzmi. Mając więc do czynienia z tak interesującymi i pod pewnymi względami niekonwencjonalnymi bohaterami, możemy spodziewać się czegoś wyjątkowego również po historii, która dopiero rozwija skrzydła.


Światło i cień:
Zostając nadal w kontekście niekonwencjonalności, wróćmy ponownie do naszej dwójki bohaterów, którzy w tym tomie niezaprzeczalnie grają pierwsze skrzypce. Czego spodziewalibyście się po tytułowym bohaterze serii sportowej? Raczej nie tego, czym zaskakuje nas Kuroko. Prawdę mówiąc, możemy nawet wahać się, czy aby na pewno jest on w tej mandze postacią najważniejszą. Myślę, że to istotne, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że na boisku nasz nierzucający się w oczy zawodnik nie jest światłem, jak wszyscy główni bohaterowie dowolnych serii (nie tylko mangowych), ale cieniem, który staje się wyraźniejszy im mocniejsze jest światło. Tym samym, Kuroko nie stoi w pierwszej linii, ale kryje się z tyłu, niczym szara eminencja rozdzielająca piłki i mogąca zdecydować o wyniku meczu. Jak widać, podobnie sprawa może mieć się z całym pierwszym tomem mangi, skoro nasz tytułowy bohater nie do końca wydaje się być panem i władcą tych stroniczek. To kolejny dowód na to, że Kuroko's Basketjest mangą przemyślaną, o której wartości świadczą właśnie te niby to drobne, a jednak naprawdę istotne szczegóły nadające całości wyjątkowości.

Kolorowe kredki...”:
Ocena szaty graficznej Kuroko's Basketto dla mnie nie lada wyzwanie, ponieważ z tą mangą mam do czynienia pierwszy raz i przyznam się bez bicia, że spodziewałam się katastrofy, której nie doświadczyłam. Obwoluta nie jest idealna, to prawda, ale im dłużej na nią patrzę, tym szybciej się do niej przyzwyczajam. Zresztą, wewnątrz manga prezentuje się wcale nie najgorzej, jako że kreska autora wymaga wprawdzie dopracowania, jednakże nie jest katastrofalna. Tak, naprawdę tak myślę i mam świadomość tego, że Kuroko przypomina Goluma z tymi swoimi wielkimi oczyma, więc w trosce o moje biedne serce nie chciałabym zobaczyć go nad sobą w środku nocy. Kontynuując jednak przerwany wątek, linie tła i postaci są delikatne, cienkie, naprawdę staranne, co sprawia, iż kreska ta pasują bardziej do kobiety niż mężczyzny. Wierzcie mi, gdybym po rysunku miała ocenić płeć mangaki, w przypadku Kuroko'sBasket stawiałabym na kobietę, czym zapewne obudziłabym w Tadatoshim Fujimace chęć mordu i rządzę krwi. Mając to wszystko na uwadze, kresce autora daję zielone światło, ponieważ nie jest perfekcyjna, ale jest dobra.

W kilku słowach:

Kuroko's Basket jest tytułem wyjątkowym, którym warto zainteresować się z naprawdę wielu powodów. Przede wszystkim, jest pierwszym przedstawicielem swojego gatunku na naszym rynku – ot, takie rzadkie zwierzątko, które każdy może mieć w domu. Ponadto, oferuje czytelnikowi gamę interesujących i łatwych do pokochania postaci, które niejednokrotnie muszą odnaleźć się w zabawnych sytuacjach, a tych w tomiku nie brakuje. Zresztą, ten tytuł pokochały miliony, a to chyba najlepsza rekomendacja.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz