sobota, 20 grudnia 2014

Doll Song tom 2 - Lee Sun-young





Tytuł: Doll Song
Autor: Lee Sun-young
Tom: 2
Wszystkich tomów: 5
Stan aktualny (KR): seria zamknięta
Wydawnictwo: Yumegari
Liczba stron: ???
Ocena: 6/6






Miłość jest krwią, którą serce tego świata pompuje przez każdego z nas bez wyjątku, zaś wszelkie uczucia niczym tlen przepływają dzięki niej od człowieka do człowieka, pozostając w bezustannym ruchu. Nie sposób od niej uciec, nie można zamknąć oczu, zasłonić uszu i udawać, że nie istnieje. Miłość po prostu jest i pojawia się w każdej dziedzinie życia, w sztuce, w literaturze, w muzyce. Jest pępkiem świata, zaś „Doll Song” to składany jej niezmierzenie piękny hołd.

Dramatyczne wydarzenia oraz świadomość własnej odmienności wyczerpały Woo-hee, która znajdując się pod opieką swojego stwórcy przebywa w ekskluzywnym domu uciech. Jest teraz w pełni świadoma uciekającego czasu, ale nie potrafi zrozumieć, w jaki sposób straciła wszystkie wspomnienia odległej przeszłości i co pchnęło ją do opuszczenia ducha śliwy. Mimo problemów z pamięcią, bardzo powoli powracają do niej strzępki dawnych przeżyć, które dziewczyna próbuje poukładać w całość. W tym samym czasie, jej ojciec prowadzi swoje własne gierki, wysługując się przy tym demonami. Najwidoczniej nie przewidział jednak, że córka może wymknąć mu się spod kontroli. Tak się składa, że nieomal równocześnie, tajemniczy podróżnik próbuje trafić do Wioski Śliwy, gdzie ma nadzieję odnaleźć swoją wyjątkowo piękną ukochaną sprzed dziesięciu lat. Jest przekonany, że jego wybranka zupełnie się przez ten czas nie zmieniła. Czy rzeczywiście może tak być?


„Miłość romantyczna ma trzy wymiary. Po pierwsze, można kochać bez wzajemności.” (strona 203)

Jak wspomniałam wyżej, „Doll Song” to hołd składany miłości, która jest esencją tego tytułu, nadzieją, dramatem, wahaniem. Nieodwzajemnione uczucie to jeden z tych właśnie dramatów tego tomu. Wprawdzie temat zostaje dopiero wprowadzony na poważnie, ale już teraz czujemy jego ciężar i możemy poczuć ból postaci, które mają to wątpliwe szczęście zmierzyć się z miłością ogromną, ale jednostronną. Autorka wybrała do tego dwie istoty, z których żadna nie jest człowiekiem, ale obie potrafią zatracić się w uczuciach niezwykle ludzkich, ale jakże silnych. Prawdę mówiąc, mamy wrażenie, że miłość i w konsekwencji wszystkie jej produkty uboczne – zazdrość, nienawiść, smutek – czynią tę dwójkę nieszczęśników niemal szalonymi. Odpowiedzią na obłęd miłości w przypadku braku wzajemności jest krew, która syci furię i najwidoczniej przynosi chwilową, ale znikomą ulgę. Zresztą, warto również zwrócić uwagę na fakt, że im mniej człowieczeństwa powinno być w tej dwójce postaci, tym goręcej i głębiej kochają, a przyznam, że mam ogromną słabość do motywu: im mroczniejsze serce, tym mocniej czuje. W tym miejscu wypada także zauważyć, iż Lee Sun-young w znakomity sposób zestawiła ze sobą delikatność i niewinność Woo-hee, która jest tylko zwykłą, ożywioną lalką, z brutalną siłą namiętności istot nadnaturalnych, posiadających pewną władzę. To naprawdę robi wrażenie i działa na wyobraźnię, jako że czytelnik zaczyna się wahać, nie wiedząc po której stronie powinien się opowiedzieć.


„Po drugie, miłość może być uczuciem łączącym parę ludzi.” (strona 203)

Miłość odwzajemniona to kolejny wątek, który zostaje nam tutaj przedstawiony, chociaż nie mamy żadnej pewności, że takie przypuszczenia są słuszne. Nie wiemy do końca, co było głównym powodem ucieczki Woo-hee od swojego stwórcy – miłość czy może strach. Przyznaję, że podczas lektury mamy wrażenie, że autorka robi nam to specjalnie i bawi się z nami. Z jednej strony, pozwala wierzyć, że ciepło, troska i uśmiech łagodnego mężczyzny mogły dotrzeć do równie uroczej Woo-hee, tymczasem z drugiej, ukazuje wahanie, niepewność, ucieczkę, podczas której dziewczyna odwraca się do tyłu. Jak więc mają się sprawy z tą odwzajemnioną miłością u Lee Sun-young? Ryzykiem jest pokusić się o jakiekolwiek stwierdzenie, kiedy zakończenie może okazać się naprawdę nieprzewidywalne, ale wydaje mi się, że autorce bliższy jest dramat tej serii oraz gwałtowność uczuć, toteż swój obraz miłości obustronnej postanowiła zbudować właśnie na fundamencie tej nieodwzajemnionej. Które uczucie okaże się więc tym szczęśliwym i rzeczywiście „łączącym parę ludzi”? Nie oszukujmy się, autorka w doprawdy perfekcyjny sposób szachuje uczuciami swoich bohaterów, czym pobudza również i swojego czytelnika.


„I po trzecie… Ból rany, którą sobie zadałem, doprowadza mnie do szaleństwa.” (strona 203-204)

Sądzę, że w tym miejscu wypada wspomnieć również o bólu, do którego prawdziwych powodów duch śliwy nie chce się przyznać nawet przed samym sobą. Jako czytelnicy, wiemy doskonale, że całemu temu bolesnemu zamieszaniu winna jest miłość, zaś cierpienie płynie z chorobliwej zazdrości oraz straty ukochanej. Bez problemu zauważamy jednak, iż sam główny zainteresowany odbiera to zupełnie inaczej. W jego mniemaniu, ból bierze swój początek z cielesnej i duchowej rany – ciało z jego ciała zdradziło go, uciekło, a brakująca część nigdy nie odrosła. To bardzo ciekawy zabieg, który idealnie pasuje do kogoś tak łatwo wpadającego w gniew i tak bezlitośnie rozprawiającego się z przeszkodami, jakie stają mu na drodze. Lee Sun-young kreując ducha śliwy doskonale wiedziała, w jaki sposób oddać jego mrok i szaleńczą pasję, a przy okazji zmiękczyć czytelnika. Chyba każdy zgodzi się ze mną, iż spisała się na medal, gdyż jej czarny charakter jest jednocześnie jednym z najbardziej wyrazistych i romantycznych bohaterów serii, ponieważ łączy w sobie sprzeczności, których może sam nie jest jeszcze świadomy. Uwielbiam go.

Na koniec chciałabym nadmienić, iż w tym tomie autorka powoli sięga do kolejnych elementów folkloru, które czynią „Doll Song” tytułem jeszcze bardziej interesującym, gdyż dramaty nabierają dzięki nim dodatkowej mocy, zaś miłosna intryga staje się tym bardziej wyrafinowana. Dzięki tym właśnie motywom, Lee Sun-young rozbudowuje swoją historię coraz bardziej, a temat uczuć traci swój zwyczajny, ludzki wymiar. Bohaterowie kochają mocniej, mocniej nienawidzą, dotkliwiej cierpią, mają więcej możliwości zemsty, rozładowania złości. Wprowadzenie dodatkowych elementów ludowych wierzeń bezsprzecznie sprawia, że tytuł ten wydaje się nam w równej mierze eteryczny i gwałtowny, a więc w pełni wyjątkowy.

W jaki sposób mogę podsumować to, co podsumowania nie wymaga? „Doll Song” to manhwa, która robi wrażenie, zmienia obraz nudnej, przereklamowanej miłości w walkę żywiołów. Tutaj granica między przeciwieństwami zostaje zatarta – dobro i zło, miłość i nienawiść, mrok i jasność, wszystko jest jednym. To bez wątpienia najlepszy tytuł roku 2014!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz