wtorek, 16 grudnia 2014

Złamane skrzydła tom 1 - Kou Yoneda





Tytuł: Złamane skrzydła
Tytuł alternatywny: Saezuru Tori wa Habatakanai
Autor: Kou Yoneda
Tom: 1
Wydawnictwo: Kotori
Liczba stron: 222
Ocena: 6/6






Temat yakuzy pojawiający się w mangach yaoi to nie pierwszyzna i w samym naszym kraju możemy naliczyć już tłuściutkie trzy pełne tytuły (w tym jeden zaplanowany na przyszły rok) oraz osobny one-shot (zawierający go tomik również ma dopiero wyjść), w których wątek japońskich organizacji przestępczych przewija się przez ukochane przez nas stroniczki. Skoro jednak yakuza nie jest niczym nowym i oryginalnym, to czy „Złamane skrzydła” mogą nam zaoferować coś interesującego? Tak, tak i raz jeszcze tak! Zapewniam Was, że drugiej takiej mangi ze świecą szukać, a miłość do niej może być tylko wielka i gorąca. Cóż więc takiego zaoferowała nam tym razem Kou Yoneda? Przekonajmy się!

Yashiro to niezwykle interesująca osobistość o wielu obliczach – elegancki prezes firmy, ekscentryczny szef mafijnego gangu, pokręcony zboczeniec, skrajny masochista, nieuleczalny seksoholik. Zresztą, wcale nie ukrywa przed światem żadnej ze tych twarzy, a jako profesjonalny bezwstydnik wydaje się wręcz z nimi obnosić. Niemniej jednak, jest człowiekiem z zasadami, jako że swoich pracowników nie rusza nawet palcem, a przynajmniej tak było do niedawna. Kiedy na jego drodze pojawia się poważny, trochę ociężały umysłowo mężczyzna o aparycji idealnego yakuzy, Doumeki Chikara, Yashiro postanawia uczynić go swoim ochroniarzem i od razu dobiera mu się do spodni. Cóż, obaj nie mają niestety szczęścia, ponieważ próżno dwoić się i troić, kiedy co ma wisieć nie stanie. Mimo wszystko, między tą wyjątkową dwójką pojawia się silna nic sympatii i porozumienia, która odsuwa od nich samotność. Kawałek po kawałku, mężczyźni odkrywają przed sobą nawzajem mniejsze i większe sekrety, obnażają się wewnętrznie, zaś ich więź zdaje się zacieśniać.


Jak już wspomniałam na wstępie, „Złamane skrzydła” poruszają bardzo popularny i wywołujący ślinotok u fanów temat yakuzy. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, iż każdy tytuł kładzie nacisk na inny aspekt tej organizacji – lojalność, braterstwo, ludzkie odruchy, zaborczość, brak litości. W yaoi o japońskiej mafii znajdziecie wszystko! Czego jednak można spodziewać się po tym konkretnym tytule, a więc po szeregach organizacji przestępczej Kou Yonedy? Przede wszystkim, mangaka przedstawia yakuzę w sposób, który rozpieszcza nasze zmysły, niesamowicie je nakręca oraz pobudza naszą wyobraźnię. Z jednej strony, trzyma się oczywistości, gdyż nie pomija faktu używania siły przez członków organizacji oraz przedstawia odrobinę ich działalność. Z drugiej, podrzuca nam ideały, czyli przystojniaków w garniakach, którzy wbrew pozorom mają dobre serduszka. Na koniec oferuje nam jednak najpikantniejszy kawałek, a więc wchodzi w temat homoseksualnych zapędów. Autorka nie stara się jednak przedstawiać wszystkiego w formie słodkiego romansu z seksem w tle, ale podrzuca nam prawdziwego zboczonego seksoholika, który bynajmniej nie szuka romantycznych uniesień, ale możliwie ekstremalnego zaspokojenia dla swojego ciała. Dodajmy do tego odrobinę wulgarnego języka i popisowy obraz yakuzy jest gotowy! Cóż, na przekór tytułowi, „Złamane skrzydła” wyniosły mangakę całkiem wysoko, a już na pewno na pierwsze miejsce mojego yakuzowego podium.


Poza tematem organizacji przestępczych, Kou Yoneda w naprawdę świetny sposób uczyniła sercem swojej mangi seks. To on jest pretekstem do działania i zbliżenia się do siebie postaci, to on napędza wątek (jeszcze nie)miłosny, jak również zdradza nam to, co powinniśmy wiedzieć o naszych bohaterach. Nie chodzi tu jednak o zwykły seks jakich wiele, ale o prawdziwe zboczenie. Jak myślicie, co może wyjść z zestawienia napalonego, bezwstydnego uke i seme impotenta? Otóż, dużo perwersji, trochę gierek słownych, niemal słodkie niezaspokojenie, a nawet rodzące się przywiązanie. Mangaka sięgnęła jednak trochę głębiej, gdyż pozwoliła sobie również wyciągnąć na światło dzienne pewne konkretne upodobania seksualne, jak masochizm czy zamiłowanie do blizn i oparzeń. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż yakuza znajduje się poza zwyczajnym społeczeństwem, to mam wrażenie, że dzięki wprowadzeniu tych właśnie perwersji, odrębność wybranych postaci staje się tym bardziej dostrzegalna. Ich społeczne wyobcowanie jest niemal namacalne i podkreśla samotność, z jaką się zmagają. Jednocześnie jest to także sposób na uwypuklenie, bądź co bądź, ekstremalnego stylu bycia, który naprawdę pasuje do członków organizacji przestępczej oraz ich bliskich przyjaciół.

Niemniej jednak, seks nie jest w tej mandze traktowany wyłącznie jako sposób na zabawę, gdyż mangaka poruszyła delikatny problem gwałtów na nieletnich. Widzimy je jako drobne przebłyski wspomnień, które tłumaczą teraźniejszość i kreślą trzy zupełnie odmienne reakcje na te dramatyczne wydarzenia. W ten też sposób, dotykamy psychiki bohaterów, która powoli przestaje być dla nas zagadką, co ponownie pozwala nam ujrzeć dokładniejszy obraz tego, z kim mamy do czynienia. Zastanówcie się, czy zdarzyło Wam się kiedykolwiek czytać mangę, w której seksualne przeżycia są kluczem do poznania człowieka i sposobem kreacji postaci? Wierzcie mi, to robi wrażenie i idealnie pasuje do „Złamanych skrzydeł”, gdzie sam polski tytuł jest nawiązaniem do treści. Po pierwsze może on uosabiać dwie zabłąkane dusze, ludzi złamanych psychicznie przez przeszłość, „wadliwych” w teraźniejszości. Z drugiej strony nasuwa nam obraz ludzi mających skrzydła, w których możemy dopatrywać się niewinności lub ideałów. Z założenia skrzydła te pozwalają latać, ale tak się składa, że w ich przypadku zostały one połamane przed laty i nigdy nie zrosły się całkowicie, toteż niemożliwym jest uniesienie się na nich ponad ziemię. Tak przynajmniej odbieram to ja.


Trochę wyżej wspomniałam już o samotności dotykającej naszych bohaterów. Wprawdzie zostaje nam ona przedstawiona najwyraźniej w dodatku skupiającym się na szkolnych latach Yashiro, jednakże widzimy ją także w mangowej współczesności. Przyznaję, że psycholog ze mnie raczej żaden, a i z mangaką na ten temat nie rozmawiałam, niemniej jednak odnoszę wrażenie, że seksoholizm naszego szefa gangu wypływa nie tylko z potrzeby ciała, ale także jest sposobem na zapomnienie właśnie o samotności – niczym śmiech i żarty, dzięki którym pragniemy ukryć zawstydzenie. Co się zaś tyczy Doumekiego, jak na razie bardzo ciężko go rozgryźć, jako że jego twarz zdradza niewiele, podobnie zresztą jak słowa. Bez wątpienia, jest więc po co czekać na kontynuację „Złamanych skrzydeł”, która może zdradzić nam więcej na temat psychiki obu tych bohaterów, jak również popchnie ich losy do przodu.

Cóż mogę napisać o „Złamanych skrzydłach” w kilku słowach, jeśli nie proste: kocham ten tytuł! Kou Yoneda naprawdę porwała mnie tą serią, ponieważ zestawiła ze sobą dwóch mężczyzn, którzy fizycznie nie mogą przynieść sobie zaspokojenia, a jednak lgną do siebie i najwyraźniej potrzebują siebie nawzajem. Co więcej, w sposób pieszczący zmysły przedstawiła yakuzę, która jest moją największą słabością. Nie skłamię więc mówiąc, że ze wszystkich wydanych dotąd w naszym kraju yaoi to właśnie „Złamane skrzydła” zajmują pierwsze miejsce w moim rankingu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz